Świetliste kule fruwają po „Batko”
Zamieszanie związane z duchami, które jak przypuszczają nauczyciele „Batko”, nawiedzają mury chorzowskiej szkoły, zaczęło się zupełnie przypadkowo. O okolicznościach opowiedział nam Harald Kajzer. - Ktoś zniszczył szkolną elewację i postanowiliśmy sprawdzić czy sprawca tego incydentu został uchwycony przez którąś z kamer monitoringu. W ten sposób po raz pierwszy zobaczyliśmy te tajemnicze, świetliste kule – mówi dyrektor ZST nr 2.
Kiedy pracownicy szkoły przyglądali się zarejestrowanym w poprzednich dniach nagraniom, okazało się, że większość kamer, wyposażonych w czujniki ruchu, wybudza się w środku nocy. - W tych godzinach w budynku nie powinno być żadnych oznak aktywności. Zdziwiło nas zatem, że w tym czasie cokolwiek zarejestrowały. Zaczęliśmy to śledzić, bo to, co zobaczylibyśmy, wprawiło nas w osłupienie. W pewnym momencie zaczynaliśmy dzień od tego, żeby sprawdzić, co się działo z duchem ostatniej nocy, i ile razy się pojawił – zaznacza Harald Kajzer.
Na nagraniach zachowanych przez pracowników szkoły znajdują się tajemnicze, kuliste obiekty, niejednokrotnie emanujące bardzo silnym światłem. Przez kilka miesięcy próbowano racjonalnie wyjaśnić to zjawisko. Ta sztuka nie udała się jednak. Hipotezy zakładające, że na nagraniach zarejestrowane zostały owady, a także spekulacje ekspertów, mówiących, że powstałe refleksy mogą być wynikiem zabrudzenia obiektywu kamery, lub odbiciem światła pochodzącego spoza budynku, okazały się być fałszywym tropem.
- Poprosiłem o opinię jednego z profesorów Uniwersytetu Śląskiego, a także specjalistę od monitoringu, i inne osoby zainteresowane sprawą, ale wszyscy załamywali ręce. Początkowo, co zupełnie mnie nie dziwi, podchodzili do naszego odkrycia bardzo sceptycznie, ale później zmienili swoje nastawienie. Pojawiły się pewne spekulacje, ale za każdym razem okazywało się, że żadna z nich nie może posłużyć jako wyjaśnienie tego zjawiska – mówi Krzysztof Trembaczowski, zastępca dyrektora placówki.
Czy szkołę nawiedzają duchy?
Nauczyciele zainteresowani sprawą szkolnego ducha zaczęli na własną rękę szukać wiedzy na temat podobnych incydentów. - Dotarliśmy do interesujących zdjęć i opisów. Tego typu zjawiska, przedstawiające owe tajemnicze kule, niejednokrotnie przedstawia się jako orby. Wiele na ten temat można przeczytać w internecie – przekonuje Harald Kajzer. To jak dotąd jedyny klucz do zrozumienia tajemnicy. Co kryje się pod terminem orby?
Domysłów na temat tego, w jaki sposób powstają, jest wiele. Do tej pory nie udało się jednak potwierdzić żadnej z hipotez. Nazwa świetlistych obiektów pochodzi od angielskiego słowa orb, które oznacza kulę, okrąg. Pierwsze tego typu zjawiska zaczęto obserwować już ponad 100 lat temu, w czasie kiedy aparaty fotograficzne stawały się coraz bardziej powszechne. Zarejestrowane obiekty od samego początku tłumaczono błędem w naświetleniu, ubytkiem w kliszy, czy wadą mechaniczną, ale dziś wiemy już, że te czynniki przeważnie nie są powodem powstania świateł widocznych na zdjęciach lub nagraniach wideo.
Niektórzy badacze zainteresowani problematyką orb twierdzą, że są one manifestacją obecności ducha. Według nich jest to energia skumulowana na małej przestrzeni, wyczuwalna przez czujniki ruchu i detektory EMF. Orby występują najczęściej na cmentarzach lub miejscach, w których według świadków, zdarzają się zjawiska nadprzyrodzone – czyli w domach lub innych obiektach, określanych jako nawiedzone. Czy w ten sposób można nazwać również szkołę mieszczącą się przy ul. Powstańców w Chorzowie? Zdaniem części nauczycieli i pracowników placówki, nie jest to wykluczone. Do takich wniosków skłaniają ich nie tylko niezwykłe zdarzenia, które mają tu miejsce, ale również historia samego budynku.
Przesłuchania i tortury
- Kiedy dokonaliśmy naszego odkrycia, chcieliśmy zgłębić ten temat, dowiedzieć się z czym mamy do czynienia. Poprosiliśmy o pomoc medium, czyli – jak czytamy w słowniku – osobę potrafiącą ustanowić połączenie pomiędzy duchami, duszami, albo innymi nadprzyrodzonymi siłami, a światem realnym. Okazało się, że mamy tutaj bardzo złe fluidy, występujące w kilku miejscach. Według naszego medium najwyraźniej odczuwalne były one przy ścianie łączącej szkołę z warsztatami gastronomika. Kiedy nasz gość przebywał w tym miejscu, powiedział, że znajdują się tu bardzo złe i niezdrowe emocje – wspomina Harald Kajzer.
Próbując zrozumieć obecność złej energii w murach chorzowskiej szkoły, należy cofnąć się do lat 40. Wówczas mieścił się tu Urząd Bezpieczeństwa. W budynku znajdowały się cele, o czym do dziś przypominają napisy na piwnicznych murach, wyryte przed laty przez przetrzymywanych tu więźniów. Niewykluczone, że podczas prowadzonych przez ubeków przesłuchań, stosowano przemoc. Według jednej z wielu opinii krążących po gabinecie nauczycielskim, widoczne na nagraniach orby, mogą być manifestacją obecności duchów więzionych, torturowanych i zabitych w tym miejscu osób.
Na nagraniach monitoringu widać, że przebywające w szkole duchy, niejednokrotnie przejawiają swoją obecność bardzo wyraźnie. Oczywiście jeśli pójdziemy tropem zjawisk nadprzyrodzonych, porzucając na moment próby znalezienia racjonalnego wytłumaczenia ich występowania, które jak dotąd nie przyniosły rezultatu. - Na niektórych nagraniach widać bardzo silne światło. Wygląda to tak, jakby ktoś włączył lampę i skierował promień prosto w stronę kamery. To jednak wykluczone, by tak się stało, ponieważ w nocy wszystkie światła w budynku są wyłączone – tłumaczy dyrektor ZST nr 2.
Bliskie spotkania z duchem
Niezwykłości całej historii dodają opowiadania woźnej, która przez blisko 40 lat mieszkała w podpiwniczeniu budynku. Z jej relacji wynikało, że w szkole mieszka - jak sama zwykła mawiać - Biała Dama, z którą miała się nawet zaprzyjaźnić. - Kiedy o tym mówiła, każdy ją ignorował i podchodził do tego z przymrużeniem oka, niemniej fakty pokazują, że mogła mieć rację – mówi pół żartem, pół serio, Harald Kajzer. - Ta pani od kilku lat nie mieszka i nie pracuje już w naszej szkole, ale kiedy poruszała ten temat, to zawsze powtarzała, że obawiać należy się żywych, nie martwych – dodaje Krzysztof Trembaczowski.
Według relacji starszej pani, duch objawił się jej między innymi w szkolnej auli, znajdującej się na ostatnim piętrze budynku. Nocą kobieta miała też słyszeć krzyki dzieci, wydobywające się z jednej z sal lekcyjnych. - Zawsze z dużym dystansem słuchałem jej historii. Nie zmienia to jednak faktu, że choć próbowałem znaleźć jakieś logiczne wytłumaczenie dla tych wszystkich zjawisk, to nie udało mi się to. Mam nadzieję, że w przyszłości stanie się to możliwe, ale na ten moment nas to przerasta – zaznacza dyrektor szkoły.
Opowiadania starszej pani to niejedyny ślad bliskich spotkań z duchem. Miał się on objawić również mężowi obecnej woźnej, która w trakcie roku szkolnego, zawsze jako ostatnia zamyka bramę budynku. Pewnego wieczoru, kiedy małżeństwo szło już ulicą Powstańców, mężczyzna zorientował się, że nie wziął ze sobą telefonu komórkowego. To co spotkało go po powrocie, w ciemnych wnętrzach budynku, prawdopodobnie zapamięta na całe życie. - Jak wspominał, usłyszał huk, a następnie coś nieokreślonego przed nim przemknęło. Chwycił telefon i natychmiast wybiegł z budynku przerażony – mówi Krzysztof Trembaczowski.
Jak podkreśla zastępca dyrektora placówki, on również mógł mieć do czynienia z duchem. - Pewnego wieczoru wszedłem do jednego z pomieszczeń od strony podwórka. Przebrałem się, zostawiłem rower, na którym przyjechałem, i zgasiłem światło. Po wyjściu zobaczyłem przez szybę, jak zapala się ono z powrotem. Poczułem się wtedy bardzo dziwnie. Prawdopodobnie można to racjonalnie wytłumaczyć, ale mimo wszystko było to niespotykane zdarzenie – wspomina Krzysztof Trembaczowski.
Podczas rozmów nauczycieli na temat tych nietypowych zdarzeń, mających miejsce w murach szkoły, pojawiło się kilku śmiałków, którzy zgodzili się zostać na noc w budynku, by samemu przekonać się co dzieje na jego korytarzach, kiedy zgaszone zostanie ostatnie światło, a jego bramy zostaną zamknięte. Jak przyznają obaj dyrektorzy, z powściągliwym uśmiechem na twarzy, na deklaracjach się jednak skończyło.
Czy zagadka zostanie kiedyś rozwiązana? Takie starania od dłuższego czasu nie są już podejmowane przez osoby związane ze szkołą. Obecnie nauczyciele ograniczają się jedynie do sporadycznego sprawdzania, czy duchy nie opuściły murów szkoły, na co pozwalają nocne nagrania monitoringu. Pracownicy placówki są jednak otwarci na wsparcie z zewnątrz, które mogłoby sprawić, że po wielu latach, tajemnica w końcu zostanie rozwikłana.
Napisz komentarz
Komentarze