Zgodnie z deklaracją ministra finansów Andrzeja Domańskiego, w ciągu najbliższych tygodni do kas jednostek samorządu terytorialnego trafią dodatkowe środki. Łączna kwota wsparcia to 10 mld zł. Z tej puli Miasto Chorzów otrzyma ponad 21 mln zł. Celem zastrzyku finansowego jest wsparcie realizacji zadań i zniwelowanie utraty dochodów, jaka została poniesiona m. in. poprzez wprowadzenie Polskiego Ładu.
Łącznie do Chorzowa przekazane zostanie 21 046 161 zł, na co składa się 16 617 193 zł z tytułu udziału jako miasto i 4 428 968 zł jako gmina. Kwota ta z perspektywy mieszkańca może wydawać się spora. W rzeczywistości w samym założeniu, budżet miasta na 2024 rok zamykał się z deficytem niemal 59 mln zł.
Jak nietrudno się domyśleć, dodatkowe środki zabezpieczą niedobory miasta. Tych brakuje przede wszystkim w obszarze edukacji, które wynoszą nawet 40% wydatków budżetowych i rokrocznie rosną. Na wrześniowej sesji miejskiej rady wprowadzono już ponad 10 mln zł z tej kwoty, co uchwalono na podstawie wstępnej informacji ministra finansów.
- To jest to, na co czekaliśmy już od kilku miesięcy. Żeby w ogóle spróbować nawet nie dopiąć, bo to byłoby zbyt optymistyczne słowo, ale spróbować ledwo przeżyć do końca roku - komentuje Małgorzata Kern, skarbniczka Chorzowa.
Nie bez przyczyny rządowe wsparcie określone zostało mianem "kroplówki". Wszystko zaczęło się od pomniejszenia dochodów z PIT-u od roku 2019, co nawarstwiało się w latach kolejnych. W efekcie państwo musi szukać środków dla samorządów na, kolokwialnie mówiąc, przeżycie.
- "Kroplówka" to tak naprawdę ma właściwą nazwę, bo to de facto nie będzie przeznaczone na ekstra wydatki, tylko to jest to czego i tak brakowało nam w budżecie - tłumaczy skarbniczka.
Czy w dalszej perspektywie sytuacja jednostek samorządu terytorialnego w końcu się zmieni? Trochę tak, ale nie do końca. Powstał kolejny problem, a mianowicie taki, że po zwiększeniu Chorzowowi udziałów w PIT, zlikwidowano subwencję oświatową. Tym samym w kolejnym roku pojawi się kolejna budżetowa dziura, co dotyka nie tylko nasze miasto, ale także inne samorządy.
- Sposób finansowania się zmienił, a i tak jak jest to mówione, faktycznie dochody z PIT są zdecydowanie większe, ale to niestety nie poprawiło finansowania samorządów - mówi Małgorzata Kern.
Zapytałem jak w liczbach będzie prezentował się tegoroczny deficyt. Jak usłyszałem, ten na pewno się pojawi, ale jest jeszcze za wcześnie, aby oszacować jego finalną wartość.
- Głównie listopad, grudzień to są te miesiące, kiedy pojawia się najwięcej płatności. Nie dostaliśmy żadnych dodatkowych pieniędzy, które mogłyby nam pomóc nie wykonać już wcześniej założonego deficytu - wskazuje Kern. - Przyszła kroplówka, ale tak jak mówię, z samej nazwy to jest kroplówka, więc ona nam tego deficytu nie zniwelowała - kwituje miejska skarbniczka.
Napisz komentarz
Komentarze