Katowicka prokuratura oraz Centralne Biuro Śledcze Policji prowadzą postępowanie dotyczące nieprawidłowości w gospodarowaniu środkami publicznymi w Chorzowie. Głównym wątkiem śledztwa jest sposób finansowania przez miasto klubu Ruch Chorzów S.A., dotyczące wielomilionowej pożyczki jakie Chorzów udzielił spółce.
Podczas śledztwa przeszukano Urząd Miasta w Chorzowie oraz wiele mieszkań, a także siedziby miejskich spółek. Obecnie była pełnomocniczka prezydenta Chorzowa Magdalena S. składa w prokuraturze obszerne zeznania.
Zemsta byłej współpracowniczki prezydenta?
Po trzech latach od rozpoczęcia postępowania, kolejne cztery osoby usłyszały zarzuty: były przewodniczący Rady Miasta Chorzów Waldemar Kołodziej, jedna z radnych, a także dwie pracownice Urzędu Miasta Chorzów. Dotyczą przekroczenia uprawnień oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentach. Jest to związane z wyborami do Chorzowskiej Rady Seniorów na kadencję 2018-2020 i sporządzeniem protokołu z komisji. Najnowsze doniesienia ujawniła Gazeta Wyborcza.
- Z uwagi na dobro śledztwa zdecydowałem nie komentować tego szerzej. Wyjaśnienia złożę w prokuraturze - mówi Waldemar Kołodziej w rozmowie z Tubą Chorzowa. Jak twierdzi, ta sprawa to pomówienia i zemsta ze strony Magdaleny S.
W 2019 roku, do ówczesnego przewodniczącego dotarł anonim dotyczący wyłudzenia pieniędzy i przyjęcia korzyści majątkowych przez Magdalenę S., pełnomocniczki prezydenta Chorzowa Andrzeja Kotali. Temat najpierw trafił do odpowiedniej komisji w Urzędzie Miasta, a następnie został skierowany na policję. Teraz, jak twierdzi Waldemar Kołodziej, S. mści się za "donos". Wtedy miała zapowiadać, że tak właśnie zrobi.
Wcześniej w prowadzonym postępowaniu przedstawiono zarzuty dwóm osobom - jednej za wręczenie, a drugiej za przyjęcie łapówki. Tą pierwszą jest właśnie Magdalena S. Druga to przedsiębiorca z branży gastronomicznej.
Waldemar Kołodziej zgodził się na publikację swojego wizerunku i podania pełnego imienia i nazwiska. - Nie czuję się przestępcą - przyznał.
Hotel za 6,6 tysiąca złotych
Była już współpracowniczka prezydenta Chorzowa została zwolniona po tym, jak wynajęła na koszt miasta pokój w 4-gwiazdkowym hotelu Diament Arsenal Palace. Rachunek za dwumiesięczny pobyt w tym miejscu trafił do miejskiej spółki Centrum Przedsiębiorczości i wyniósł 6,6 tys. zł. Kobieta nie potrafiła rzeczowo wytłumaczyć dlaczego wynajęła pokój. Zdaniem sądu natychmiastowe rozstanie się z podwładną przez prezydenta było uzasadnione.
Po złożeniu wyjaśnień przez urzędniczkę zostały wydane nakazy przeszukania domów prezydenta Andrzeja Kotali oraz jego zastępców. Kobieta w zamian za swoje zeznania może w przyszłości liczyć na nadzwyczajne złagodzenie kary. Do tej pory jest jednak jedną z osób, której zostały przedstawione zarzuty.
Napisz komentarz
Komentarze