Mnóstwo strzałów, walki, nerwów, podbramkowych sytuacji, parad bramkarzy, strzały w słupek, przedłużone rzuty karne... tak wyglądało starcie bielskiego Rekordu z Clearexem Chorzów. Pierwsza połowa skończyła się remisem 1:1, a oba gole padły w odstępie 12 sekund. W pierwszej odsłonie meczu mogło być zdecydowanie więcej bramek, gdyby nie znakomita postawa bramkarzy. Pod obiema bramkami nie brakowało sytuacji sam na sam, a chorzowskiego golkipera, Rafała Krzyśkę, dwukrotnie „wsparły” słupki.
Bielszczanie objęli prowadzenie po rozegraniu rzutu rożnego. Ich radość nie trwała jednak długo. Chwilę później Piotr Łopuch po dograniu Adama Wędzonego z bliska wpakował piłkę do pustej bramki. Przed przerwą arbiter podyktował dwa przedłużone rzutu karne, których nie wykorzystali Maciej Mizgajski i Robert Świtoń.
Po zmianie stron najpierw Mateusz Omylak nie zdołał pokonać bielskiego bramkarza, stając z nim oko w oko, a potem Mikołaj Zastawnik popisał się doskonałą techniką, wyłożył piłkę Szymonowi Łuszczkowi, który strzałem w okienko nie dał szans Michałowi Kałuży. Chwilę później oba zespoły zaliczyły uderzenia w słupek.Dwukrotnie jeszcze blisko podwyższenia prowadzenia był Robert Gładczak.
Wreszcie trafił Sebastian Leszczak, który z ostrego kąta zaskoczył golkipera drużyny przeciwnej. Gospodarze wycofali od razu bramkarza. Do ich pustej bramki trafił Piotr Łopuch. Szybko odpowiedział Bondar z przedłużonego karnego, ale to nie pomogło gospodarzom w wywalczeniu w tym meczu choćby jednego punktu. Chwilę później arbiter zagwizdał po raz ostatni.
Źródło: Clearex Chorzów
Komentarze
Zostaw komentarz