AKTUALNOŚCIMiastoSportRozrywkaInneTurystykaNa SygnaleKącik PrasowyKulturaPrzetargi i komunikatyWyboryChorzowskie KomentarzeKontakt24

Nauczyciel, trener, kulturysta - poznajcie Kamila Koźlika

Sport

Nauczyciel, trener personalny, kulturysta – spróbujcie wyobrazić sobie takie połączenie. Jeżeli te zadanie nie jest łatwe, to z pewnością ułatwi wam je Kamil Koźlik – wyjątkowy nauczyciel ze Szkoły Podstawowej nr 39 w Chorzowie i jednocześnie Wicemistrz Europy i medalista Mistrzostw Świata w kulturystyce, z którym udało nam się porozmawiać.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z kulturystyką? Jak narodziła się ta pasja?

Z siłownią miałem styczność od 2007 roku, wcześniej trenowałem lekkoatletykę. Sporty sylwetkowe zawsze mnie interesowały, przeglądałem różne magazyny kulturystyczne. We wspomnianym 2007 roku był ogólny trend – dużo moich kolegów zaczęło chodzić na siłownię, więc poszedłem zobaczyć, jak to wygląda. Przerodziło się to w intensywną pasję, 3-4 treningi w tygodniu były już standardem na samym początku! Zawody nie wchodziły wtedy w grę. Nie wiedziałem w ogóle, że jest coś takiego jak rywalizacja w różnych kategoriach, jeżeli chodzi o kulturystykę. Oglądałem zdjęcia z amerykańskich, słynnych zawodów Mr. Olympia, ale było to poza jakimkolwiek zasięgiem. Typowo z kulturystyką rozpocząłem przygodę na ostatnim roku studiów. Miałem przyjaciela, który startował w zawodach i w zasadzie on mnie namówił, twierdząc, że moja sylwetka nadaje się do tego sportu. Pierwszy raz wziąłem udział w zawodach w 2017 roku. Udało mi się wówczas zająć 2. miejsce na 30 zawodników z całej Polski, trzy miesiące później wygrałem Mistrzostwa Śląska, natomiast jesienią dostałem się do kadry narodowej i wystartowałem na Mistrzostwach Świata. Byłem dziesiąty na 30 zawodników, ale sam fakt występu na tej imprezie dał mi niezwykłą motywację!

O wiele większe sukcesy osiągnąłeś w niedawnym sezonie.

Ten sezon był trochę… wymuszony! Startowałem w zawodach po to, aby mieć cel w utrzymaniu diety i kontynuowaniu treningu. Nie ukrywam, że przez sytuację pandemiczną motywacja była trochę mniejsza. Muszę mieć cel i robię swoje. Wystartowałem na Mistrzostwach Polski, które wygrałem, dostałem się do kadry narodowej na wrześniowe Mistrzostwa Europy, które odbyły się w Hiszpanii. Był to problem, bowiem właśnie wtedy było tam po 7 tys. przypadków zachorowania na dobę. Nie można było latać do tego kraju i nie do końca było wiadomo czy będziemy mogli się tam udać. Ostatecznie dostaliśmy się jednak „pokrętnymi drogami” i wystartowaliśmy w zawodach. Frekwencja była ogromna, co nas zaskoczyło, ze względu na pandemię. Drużynowo wygraliśmy Mistrzostwa Europy, a mi udało się wywalczyć 2. miejsce. Byłem dzięki temu napędzony na cały sezon. Motywacja była tak duża, że nawet jak zostały zamknięte siłownie, to trenowałem po piwnicach u kolegów. Następnie w Grodzisku Wielkopolskim, wygrałem swoją kategorię, a także kategorię open. Na samych Mistrzostwach Świata udało się zdobyć brązowy medal. Walczyłbym o złoty w swojej kategorii, natomiast przeniesiono mnie do wyższej w kolejnym dniu. Sędziowie stwierdzili, że moja sylwetka nie pasuje do kategorii, w której dotychczas startowałem. W tej sytuacji ten brązowy krążek smakował jeszcze lepiej niż potencjalna wygrana w docelowej grupie!

Jakie masz dalsze plany, na kolejny etap kariery?

Po tym sezonie będę miał na pewno przynajmniej roczną przerwę od zawodów, a przynajmniej w pierwszej połowie 2021 roku. Chcę się skupić na swoim rozwoju jako trenera, na pracy w szkole oraz na regeneracji organizmu, ponieważ ten sport jest mocno obciążający. Przypuszczam, że po wspomnianym roku wrócę na scenę. Okaże się też pewnie w jakiej kategorii, bo będę w okresie budowy masy mięśniowej i najprawdopodobniej ulegnie ona zmianie

Co powiedziałbyś osobie, która chciałaby rozpocząć swoją przygodę z kulturystyką? Z czym to się wiąże? W obecnych czasach stereotypów, często ten sport nie jest pozytywnie odbierany przez zwykłego Kowalskiego.

Jeżeli chodzi o zawody, to nie każdy może w nich wystartować. Nie chodzi o sam reżim dietetyczny czy treningowy, ale względy genetyczne mają tu ogromne znaczenie. Tak jak w skoku w dal zawodnicy muszą mieć odpowiednie predyspozycje, tak samo w kulturystyce. Głównie preferowane są osoby z bardzo wąską talią, szeroką ramą, żeby nasz korpus układał się w literę „V”. Osoby, które mają ograniczone możliwości genetyczne choćby nie wiem, jak trzymały dietę, jak ciężko trenowały nie osiągną takich rezultatów. Mówię oczywiście o poziomie Mistrzostw Europy i Świata, bo w zawodach lokalnych pewnie można jakieś sukcesy wywalczyć. Na najwyższym poziomie wspomniana genetyka ma znaczenie, bo zawodnicy prowadzą idealną dietę i trenują dając z siebie ponad 100%. Jeżeli chodzi o reżim dietetyczny i treningowy, to mamy teraz dostęp do bardzo szerokiej wiedzy w tym zakresie, natomiast dalej mnóstwo osób popełnia w tym zakresie błędy, tak więc albo potrzebna jest dobra wiedza własna, albo opieka trenera, który się na tym zna. Zawsze mówię, że ten sport to maraton, a nie sprint. Jeżeli ktoś myśli, że osiągnie formę w ciągi pół roku czy kilku miesięcy to na pewno się to nie uda, więc niezbędna jest także cierpliwość.

Jeżeli chodzi o inne płaszczyzny Twojego życia, to na pewno nie narzekasz na nudę. Oprócz indywidualnej kariery sportowej jesteś także trenerem personalnym. Czerpiesz wiele satysfakcji z pracy z innymi osobami? Obserwujesz to, jak progresują, jak zmieniają się fizycznie, ale też pewnie spełniają marzenia i leczą swoje kompleksy.

Mówię zwykle, że trener jest takim trochę lekarzem. Musimy w jakiś sposób wyleczyć pacjenta z jego dolegliwości. Osoba, która zazwyczaj zgłasza się do mnie ma konkretny cel. Zazwyczaj jest to kształtowanie sylwetki w różnym kontekście, czy to redukcji tkanki tłuszczowej, czy budowy masy mięśniowej, ale też lepszego samopoczucia. Dla mnie to co robię do zawsze było pasją, więc wiedziałem, że będę pracować w zawodzie, który naprawdę lubię i który sprawia mi radość. Jeżeli wiem, że komuś pomagam i osiągamy wspólnie cel, który dana osoba sobie założy to jest to naprawdę podwójna satysfakcja.

W obecnych czasach zainteresowanie ludzi sportem jest coraz większe. Więcej osób biega czy uczęszcza na siłownię. Z perspektywy trenera też odczuwasz rosnącą popularność aktywności fizycznej i zdrowego trybu życia?

Jest wzrost zainteresowania. Wynika to z większej świadomości ludzi odnośnie tego jaki wpływ na nasze zdrowie ma dieta oraz aktywność fizyczna. Kiedyś bardziej się to bagatelizowało i osoby trenujące na siłowni były wąską grupą. Teraz widzimy zupełnie inną sytuację, choćby po samej ilości i dostępność obiektów. Mamy też dużo większy dostęp do wiedzy, o czym wcześniej wspomniałem. To z kolei powoduje, że więcej pracy mają trenerzy.

Jakby tego wszystkiego było mało jesteś jeszcze nauczycielem w Szkole Podstawowej nr 39 w Chorzowie. Jak uczniowie reagują na Twoją osobę? Nie jesteś standardowym „panem od WF-u”. Uczniowie pytają o twoją karierę lub dziwią się, że jesteś tak zbudowany?

Do szkoły, w której uczę sam chodziłem 9 lat. Pracuje tu od 6 lat, więc zacząłem swoją karierę nauczycielską zanim zacząłem startować w zawodach. Wszystkie rzeczy, które robię są związane ze sportem. Lubię pracować z dziećmi, więc wszystko się idealnie zazębia. Jeżeli chodzi o uczniów oraz ich rodziców uważam, że nauczyciel wychowania fizycznego jest na tyle charakterystyczny, że powinien dawać uczniom przykład samym sobą. Tak jak pozostali nauczyciele powinni dawać przykład swoją kulturą osobistą, zachowaniem, tak nauczyciel WF-u powinien być dodatkowo wzorem sportowym. Nie ukrywam, że mnóstwo moich uczniów poprzez to, że obserwują moją karierę, sami często podejmują aktywność fizyczną poza szkołą. Wielu z nich chodzi na siłownię, gdzie trenuję. Jest to dla mnie osobisty sukces, że wiele dzieciaków rozpoczęło pod moim okiem przygodę ze sportem. Mnóstwo uczniów zostało w naszej szkole zdiagnozowanych pod kątem swoich predyspozycji sportowych, to przełożyło się na sukcesy w poszczególnych dyscyplinach, a także na wyniki w nauce. Dzieci, które zaczęły się rozwijać sportowo mają większe poczucie własnej wartości, chętnie przychodzą do naszej placówki więc niewątpliwie te wszystkie czynniki się ze sobą łączą. Nauczyciele, dzieciaki i ich rodzice bardzo przychylnie patrzą na moją aktywność sportową, chociaż jest to na pewno coś niestandardowego!

Czyli mamy uczniów chętnie przychodzą na konsultacje?

Mamy rzadziej, ale przychodzą (śmiech). Częściej ojcowie! Zdarzało mi się udzielać porad w zakresie żywienia i treningu rodzicom uczniów. Zawsze chętnie pomagam.

Wykorzystujesz coś z zakresu swojej dyscypliny w prowadzonych lekcjach?

Mam oczywiście podstawę programową, którą w pierwszej kolejności muszę zrealizować na lekcjach. Jeżeli chodzi np. o rozgrzewkę, to pod każdą dyscyplinę jest trochę inna specyfika. Zajęcia muszą być też różnorodne, dlatego jeżeli mamy dwie godziny WF-u z daną klasą, to na pierwszej godzinie realizujemy wspomnianą podstawę programową, a na drugiej wprowadzam coś swojego np. trening funkcjonalny, crossfit, przeszkody terenowe. Zawsze staram się wplatać elementy, które sam wykorzystuje dla siebie, oczywiście w uproszczonej wersji, dostosowanej do uczniów. Mamy też siłownię szkolną. Dzieci korzystają z niej bardzo chętnie, znając moją specyfikę pracy poza placówką.

Jako zawodowy sportowiec w jaki sposób zachęciłbyś czy to dzieci, czy to dorosłych do aktywnego, zdrowego trybu życia?

Dzieciom z uwagi na ich wiek często buzują hormony i nie są świadome tych kwestii. Dlatego ogromną rolę odgrywają nauczyciele i rodzice. Niestety często zauważam, że ci drudzy zaniedbują kwestie zdrowotne, przez łatwy dostęp do rozrywek takich jak telefon, tablet, komputer, a także niezdrowej żywności - słodyczy, chipsów. Widzę po dzieciakach co jedzą w szkole, więc mam apel do rodziców, aby bardziej zwrócili uwagę, na to co dają swoim pociechom na drugie śniadanie. Kolejną kwestią są zwolnienia z lekcji wychowania fizycznego, tego, aby było ich mniej. Samych dzieciaków nie trzeba mocno zachęcać do uprawiania sportu, bo naprawdę się do tego garną. Naszą rolą jest to, aby stwarzać im tę możliwość w ciekawy sposób. Zawsze uważam, że jeżeli uczniowie dostaną piłkę i mają WF na „macie” czyli macie i grajcie to nie zawsze im się będzie chciało. Jeżeli przeprowadzimy ciekawą lekcję, to często nawet z osoby, która mało się rusza można zrobić dobrego sportowca. Mam także pomysł, aby zaangażować rodziców uczniów. Chciałbym organizować z nimi spotkania raz w miesiącu albo przynajmniej raz w semestrze polegające na prelekcji odnośnie zdrowego odżywania oraz aktywności sportowej. Często rodzice niechcący robią krzywdę dzieciom z powodu braku wiedzy. Może takie działanie przełoży się na poprawę wspomnianej kwestii.

 

Wojciech Czaputa

Udostępnij:


Kamil KoźlikSP nr 39nauczyciekulturystatrenerzdrowiesportMistrzostwa ŚwiataMistrzostwa Europy

Komentarze

Brak komentarzy...

Zostaw komentarz


POLECANE FIRMY

AKTUALNOŚCI

KALENDARZ WYDARZEŃ

20
Poniedziałek
Maj 2024
Maj
Po Wt Śr Cz Pt So Nd
2930
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
12
imieniny:
Bazylego, Bernardyna, Krystyny